Rajd przez mazurskie (i nie tylko) lotniska za nami. Wystartowaliśmy z Babic w piątek, 26-go sierpnia rano. Pierwszym przystankiem były Gryźliny (EPGR), a następnie Elbląg (EPEL), gdzie pierwotnie zakładaliśmy krótkie zwiedzanie miasta, ale ponieważ gonił nas czas, skończyło się tylko na szybkiej kawie. Zostaliśmy bardzo miło przyjęci i na pewno wrócimy tam na dłużej. Następnie, zgodnie z planem, wylądowaliśmy w Dajtkach – szybkie tankowanie i kilkuminutowy przejazd taksówką do restauracji “Przystań” w Olsztynie na zasłużony obiad. Po obiedzie czekał na nas już ostatni, najkrótszy odcinek zaplanowany na ten dzień i lądowanie w Kikitach, gdzie zostaliśmy na noc. Korzystając ze wspaniałej pogody i ciepłego, letniego wieczoru, poszliśmy całą grupą nad jezioro, gdzie znajomi gospodarzy udostępnili nam swoje sprzęty – rower wodny, SUP i e-Foil, więc dopiero noc i świadomość lotów kolejnego dnia zmusiła nas do snu. Kiedy wróciliśmy do hotelu, czekała na nas kolacja, która płynnie przeszła w ognisko – takie z gitarą i śpiewami, a jakże!
Następnego dnia po śniadaniu rozłożyliśmy znaki na pasie i chętni mogli potrenować lądowanie na celność. Potem wszyscy ruszyliśmy w trasę zaplanowaną na ten dzień – najpierw wylądowaliśmy w Kętrzynie (EPKE), potem w Giżycku (EPGM), gdzie znów taksówki zawiozły nas do restauracji Stary Młyn na obiad. Po obiedzie przyszedł czas na krótki odpoczynek, a potem klasycznie- tankowanie, przelot i lądowanie w Suwałkach (EPSU), gdzie podziwialiśmy nowy pas, a później w Zawiszynie (EPZW), który leży już w strefie ADIZ, tuż przy samej granicy z Obwodem Kaliningradzkim (z tego względu musieliśmy na ten odcinek złożyć plan lotu). Stamtąd, po emocjonującym starcie (tuż za pasem wyrasta górka), polecieliśmy do Giży (EPGE), gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg. Korzystając z doświadczeń dnia poprzedniego, zostawiliśmy rzeczy w pokojach i pobiegliśmy nad jezioro korzystać z pięknej pogody. Kolejny ciepły wieczór, kolejna wspólna kolacja. Tym razem bez ogniska i gitary, ale za to z grillem i lotniczymi historiami.
Ostatniego dnia wstaliśmy wcześnie rano, żeby spokojnie zjeść śniadanie i wyruszyć na spływ kajakowy -podstawionym busem dotarliśmy na miejsce startu, skąd przez godzinę wiosłowaliśmy po urokliwej rzece, aby w końcu dotrzeć do jeziora, skąd wspomniany bus odwiózł nas z powrotem do Giży. Tam już tylko szybki obiad i trzeba było ruszać w drogę powrotną. Przelecieliśmy nad Śniardwami, zrobiliśmy podejścia do lądowisk w Mrągowie (EPMG) oraz Babiętach (EPBB) i wylądowaliśmy w Szymanach (EPSY) na szybkie tankowanie. Później już prosto na Babice – mimo burzowej pogody wylądowaliśmy bez komplikacji.
Podsumowując – odwiedziliśmy 10 lotnisk, pływaliśmy w jeziorach, zwiedziliśmy z góry kawałek kraju, podziwialiśmy wspaniałe widoki, wykorzystaliśmy wieczory do integracji i mogliśmy poćwiczyć nowe umiejętności.