W tym roku mija 90 rocznica zwycięstwa Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w zawodach Challenge. Z tej okazji grupa pilotów z Aeroklubu Warszawskiego wyszła z inicjatywą uczczenia tego jubileuszu rajdem samolotowym śladami ich historycznego lotu wokół Europy, stanowiącego jedną z konkurencji zawodów. 29 czerwca 2022 roku 10-osobowa ekipa pilotów-członków Aeroklubu Warszawskiego i pasażerów wystartowała z lotniska Babice i wyruszyła w rajd śladami Żwirki i Wigury. Odwiedzą oni wybrane miasta i funkcjonujące dziś lotniska z trasy europejskiego lotu zwycięzców zawodów Challenge z 1932 roku. Planowana trasa wiedzie przez 11 państw: Polskę, Czechy, Słowenię, Chorwację, Włochy, Szwajcarię, Niemcy, Francję, Holandię, Danię i Szwecję.
Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, pionierzy warszawskiej awiacji, wspaniali lotnicy, członkowie Aeroklubu Warszawskiego, 28 sierpnia 1932 roku zwyciężyli w największej międzywojennej imprezie lotnictwa sportowego – Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge w Berlinie. Ich zwycięstwo w zawodach przeszło do historii. Na jego pamiątkę 28 sierpnia obchodzimy Dzień Lotnictwa Polskiego.
Spotkali się w 1929 roku. Franciszek Żwirko został oficerem łącznikowym w Akademickim Aeroklubie Warszawskim, gdzie poznał Stanisława Wigurę, studenta politechniki, współtwórcę jej Sekcji Lotniczej Koła Mechaników Studentów. Wspólnie ze Stanisławem Rogalskim i Jerzym Drzewieckim skonstruował on samoloty sportowe WR-1 i RWD-1. Żwirko zaprzyjaźnił się z Wigurą i jako pierwszy latał na nowej wersji RWD z numerem 2 współtworzonej przez Wigurę. Wspólnie odbyli też na nowym samolocie lot wokół Europy, pokonując prawie 5000 km.
Od tego wydarzenia obydwaj lotnicy reprezentowali Polskę na różnych zawodach, zdobywając liczne tytuły. Pierwsza okazja na międzynarodowy sukces przyszła w 1930 r., w trakcie Drugich Międzynarodowych Zawodów Samolotów Turystycznych. Żwirko i Wigura wystartowali w samolocie RWD-4, ale awaria silnika przeszkodziła im w dalszej rywalizacji.
Kolejna szansa na zwycięstwo w najbardziej uznanych zawodach lotniczych pojawiła się dwa lata później. Załoga zakwalifikował się do Międzynarodowych Zawodów Samolotów Turystycznych w Berlinie. Odbywały się one w dniach 12-28 sierpnia 1932 roku. Żwirko i Wigura lecieli samolotem RWD-6, walczyli z 42 innymi załogami. Zawody składały się z czterech konkurencji: lotu z minimalną prędkością, krótkiego startu i lądowania, lotu okrężnego dookoła Europy oraz lotu (wyścigu) z prędkością maksymalną.
Najważniejszym momentem zawodów był liczący 7363,2 km lot wokół Europy. Jego trasa wiodła przez: Warszawę, Kraków, Pragę, Brno, Wiedeń, Zagrzeb, Postumię (punkt kontrolny, obecnie: Postojna), Vicenzę, Rimini, Rzym, Florencję, Bellinzonę, Turyn, Albengę (punkt kontrolny), Imperię (punkt kontrolny), Cannes, Lyon, St. Gallen, Stuttgart, Bonn, Paryż, Deauville, Rotterdam, Dortmund, Hamburg, Kopenhagę, Laholm (punkt kontrolny), Göteborg, Laholm (punkt kontrolny), Kopenhagę, Hamburg, Berlin. Konkurencja wiązała się z wieloma trudnościami – zróżnicowane warunki lotu (nad Alpami, nad morzem), utrzymanie właściwej prędkości przelotowej, a także konieczność zrzucania meldunków nad punktami kontrolnymi.
Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura zwyciężyli w zawodach Challenge. Młodzi piloci stali się bohaterami narodowymi. Na Polach Mokotowskich w Warszawie entuzjastycznie witało ich ponad 100 tys. rodaków. Kolejne kilkanaście dni były dla nich pasmem uroczystości, bankietów i spotkań. 11 września 1932 doszło jednak do tragedii. Żwirko i Wigura zginęli lecąc na spotkanie z czeskimi pilotami i na meeting lotniczy. Tuż za polską granicą, na wysokości Cieszyna, a dokładniej nad czechosłowacką miejscowością Cierlicko, ich samolot wpadł w potężną burzę. Samolot RWD-6 miał niedostateczną sztywność skrętną skrzydła – prawdopodobnie dlatego nie przetrwał konfrontacji z huraganem.
Fotorelacja z Rajdu śladami Żwirki i Wigury
29 czerwca [Dzień 1] – Brno
Z Warszawy (EPBC – Warszawa Babice), przez Kraków i Częstochowę (EPRU Częstochowa Rudniki) do lądowiska w Medlankach ( LKCM Airport Medlánky, Czechy). Stąd wycieczka do Brna i zwiedzanie tego przepięknego miasta, historycznej stolicy Moraw.
30 czerwca [Dzień 2] – Wiedeń, Portoroz
Trudny star z Medlanek w kierunku Zagrzebia (z uwagi na duże nachylenie pasa i bliskość CTR-u). Po drodze Wiedeń zachwycający wspaniałymi widokami, i przelot na Słowenię, na usytuowane przy samej plaży, urokliwe lądowisko Portoroz (LJPZ – Portoroz Airport, Słowenia). Zachwycająca przyrodą, widokami i turkusową wodą okolica wynagrodziła trudy lotu.
1 lipca [Dzień 3] – Rimini, Rzym
Start z Portoroz lekko się opóźnił – jeden z samolotów złapał gumę 😊 Po starcie piloci wznieśli się na 1000ft AGL i kontynuowali lot wzdłuż przepięknego plażowo-górzystego wybrzeża Włoch Włoch do miejscowości Fano, nieopodal Rimini. Północna część wybrzeża charakteryzuje się wysokimi i pięknymi klifami, natomiast im dalej na południe, tym bardziej płasko i piaszczyście 😊 Po godzinnym locie przed oczami pilotów pojawiła Wenecja, miasto na wodzie. Niski przelot na pobliskim lotnisku aeroklubowym – Venezia/Lido LIPV, następnie kierunek na południe, do Rimini i lądowanie w Fano LIDF Airport. Po krótkiej przerwie i złożeniu planu lotu ekipa wystartowała do docelowego punktu zaplanowanego na ten dzień – Rzymu. Po starcie z Fano wznoszenie na 5000ft turbulentnie, szczególnie przy przecinaniu pasma górskiego Apenin. Lot do Rzymu trwał 40 minut, po wylądowaniu na lotnisko Roma Urbe (LIRU) było nocne zwiedzanie Rzymu z obowiązkową pizzą!
2 lipca [Dzień 4] – Locarno
Po porannych lekkich perturbacjach z zamawianiem caffè latte i niespodziewanemu zwolnienia z opłaty lotniskowej start z Rzymu. Kierunek Szwajcaria. Start był ciężki samolot nie chciał się wznosić, rozbieg trwał dobre 500 m. Powolne wznoszenie wzdłuż Rzymu, nad którym górowała bazylika św. Piotra i odejście na północ. Po drodze trzy wielkie jeziora: Lago di Bracciano, Lago di Vico i Lago di Bolsena, następnie przepiękna, słoneczna Toskania. Do Szwajcarii piloci wlecieli od strony włoskiego jeziora Lago di Como, wylądowali na lotnisku LSZL Locarno Airport. Z atrakcji turystycznych – obowiązkowy wieczorny spacer po Locarno.
3 lipca [Dzień 5] – Albenga, Cannes
Z Locarno wylot w kierunku zachodnim, wzdłuż szwajcarskich jezior i górskich przesmyków, później przez zachwycające widokami Włochy, aż do Albengi, na lotnisko położone w przesmyku górskim nieopodal morza Śródziemnego – LIMG – Albenga/Riviera Airport. Ze względu na problemy z zatankowaniem paliwa, jeden z samolotów nie wykonał zaplanowanego lotu do Cannes.
4 lipca [Dzień 6] – Cannes, Grenoble, Beauvais
Awaria dystrybutora nie została naprawiona, zatem załoga, która pozostała w Albendze, musiała dolecieć do Cannes, by uzupełnić paliwo. Lot wzdłuż Lazurowego Wybrzeża, następnie Monte Carlo i Nicea – ze sporym ruchem prywatnych odrzutowców. Dalej z kursem południowym do Cannes.Tu tankowanie (i nie obyło się bez lekkich perturbacji z dokumentami i płatnością), rzut oka na samoloty na płycie i w końcu odlot w stronę morza, nawrót o 180 stopni, wznoszenie do 6500 ft i lot pomiędzy wierzchołkami Alp Prowansalskich. Pozostałe trzy samoloty doleciały do Grenoble, ale ostatniej załodze się nie udało. Podczas przelotu w górach zerwała się burza i konieczne było ominięcie obszaru niepogody i kierowanie się na lotnisko docelowe Beauvais LFOB nieopodal Paryża. Ciekawostką turystyczną tej miejscowości jest katedra, którą budowano 600 lat i kilkukrotnie budowa kończyła się zawaleniem budynku. Katedra pozostała dziełem nieukończonym, a jej statyka jest nieustannie zagrożona z powodu braku korpusu nawowego.
5 lipca [Dzień 7] – Beauvais, Le Touquet
Śniadanie w okolicach katedry w Beauvais i zwiedzanie zabytkowej budowli przed odlotem na zachodnie wybrzeże Francji. Francuskie wybrzeże i góry zjawiskowe. Klify ciągnące się dziesiątkami kilometrów i rozsiane na nich miasteczka o surowym klimacie. Pozostałości po niemieckich wojennych umocnieniach widać niemal co 300 m, zakorzeniły się one na dobre w krajobrazie. Lądowanie na kawę na lotnisku Le Havre LFOH, położonym nad samym klifem, następnie lot wzdłuż wybrzeża do Le Touquet LFAT. Żeby lepiej przyjrzeć się klifom, samoloty zeszły do 500 ft, piloci i pasażerowie cieszyli oko widokami klifów, niemieckich bunkrów, miasteczek i statków pływających po kanale La Manche. Lądowanie nie bez niespodzianek, kiedy okazało się że w weekendy komunikacja radiowa odbywa się tylko w języku francuskim. Z pewnym wysiłkiem, ale udało się. Chwila relaksu na plaży w miejscowości Le Touquet, a tam… spotkanie z foką oraz ryzykowna kąpiel w morzu, w porze – jak się okazało – fazy największego odpływu (kiedy różnica poziomu wody pomiędzy przypływem a odpływem wynosi aż 6 metrów!) I znów – tablice ostrzegawcze tylko w języku francuskim. Odpływ już bezpiecznie obserwowany był z portu o zachodzie słońca.
6 lipca [Dzień 8] – Le Touquet, Kilonia
Po starcie z Le Touquet lot wzdłuż kanału La Manche. W oddali były dobrze widoczne białe klify w Dover. Następnie przekroczenie granicy z Belgią i Holandią, i lot wzdłuż strefy kontrolowanej Rotterdamu, później nad Amsterdamem, aż do lotniska Texel. Wrażenie robiły widziane z góry plantacje bajecznie kolorowych tulipanów. Po przerwie na obiad w Texel przelot wzdłuż malowniczych wysepek do Niemiec i lądowanie w Kilonii.
7 lipca [Dzień 9] – Kilonia, Bagicz
Ósmy dzień wyprawy. Pobudka w Kilonii, warunki meteo złe: mżawka, mgła, podstawy 500 ft, zatem decyzja o pozostaniu w hotelu do 12:00 w oczekiwaniu na poprawę pogody. O 13:00 zapadła decyzja o wylocie z EDHK przez Rugię do Kołobrzegu. Lot na wyspę Rugia mijał wśród niskich chmur i malowniczych brzegów Morza Bałtyckiego, po wylądowaniu i kawie znów konieczność podjęcia decyzji o kierunku dalszego lotu. Pod rozwagę wzięto Heringsdorf oraz Kołobrzeg. Padło na ojczyste lotnisko, ale front stał na linii brzegowej i dotarcie do celu nie było pewne. Po starcie z Rugii kolejno podstawy 2000 ft potem 1700, 1500 i ostatecznie 1000 ft. Low pass w Peenemünde (lotnisko, na którym były konstruowane pierwsze rakiety V1 i V2) i powrót na kurs. Linią brzegową piloci dolecieli do Bagicza i kolejny dzień rajdu zakończyli nad Bałtykiem, w promieniach zachodzącego słońca.
8 lipca [Dzień 10] – Bagicz, Warszawa-Babice
Pobudka o 5:00 rano, by zdążyć przez prognozowaną na godzinę 9:00 w Warszawie złą pogodą. Start z lotnisko Bagicz [EPKG], wejście na 5000 ft i lot po prostej praktycznie do samej Warszawy. Po drodze zaczęły pojawiać się chmury niskiego piętra. Szczególnie słabo pogoda wyglądała na trawersie Bydgoszczy. Lot z racji wczesnej pory przebiegał bardzo spokojnie, bez turbulencji, pilotom towarzyszyły piękne widoki w postaci chmur niskiego i wysokiego piętra. W dolocie do Modlina rozpoczęto zniżanie do 2000 ft. Przecięcie strefy kontrolowanej lotniska EPMO, potem już krótki dolot do strefy Babic, niestandardowy krąg i lądowanie. Lot z Kołobrzegu do Warszawy trwał niecałe 2 h [1:56] . Tym samym zakończył się trwający 10 dni (ok. 30 h w powietrzu) rajd śladami Żwirki i Wigury z 1932 roku.