Przed miesiącem pisaliśmy o Spadochronowych Mistrzostwach Świata FAI 2016, najważniejszych zawodach w skydivingu na świecie. Wśród najlepszych skoczków spadochronowych była także nasza reprezentacja w konkurencji Canopy Formation – Michał Balonis, Marcin Bąk i Paweł Michalski, członkowie Sekcji Spadochronowej AW – SkyDive Warszawa. Panowie podzielili się z nami bardzo osobistą relacją z wyprawy za Ocean i samych zawodów. Dziękujemy im nie tylko za wyniki, ale też za poniższy tekst i zdjęcia. Zachęcamy do czytania o oglądania 🙂
Spadochronowe Mistrzostwa Świata 10-21.09.2016
Jako reprezentacja Polski i Aeroklubu Warszawskiego, w składzie Marcin Bąk, Paweł Michalski i Michał Balonis, braliśmy udział w Spadochronowych Mistrzostwach Świata w Chicago. Gospodarzem imprezy była jedna z największych stref spadochronowych świata – Skydive Chicago. Stąd też oficjalna nazwa imprezy, bo w rzeczywistości strefa była oddalona od Chicago o ok. 120 km i zawody odbywały się w małym miasteczku Ottawa w stanie Illinois. Prawdopodobnie to dodało jeszcze uroku zawodom. W miasteczku wszyscy wiedzieli, że zjechali się do nich najlepsi spadochroniarze na świecie i wszędzie byliśmy mile witani. Ciężko zliczyć, ile razy słyszeliśmy „Welcome to America” na widok naszych koszulek w polskich barwach. Było to bardzo miłe.
Chociaż Skydive Chicago kwestię organizacji noclegów zostawiło samym zawodnikom, to przyznać trzeba, że strefę przygotowali na najwyższym poziomie. Skoki odbywały się czasem z czterech samolotów, a jeszcze dwa kolejne stały w pełnej gotowości, w razie gdyby były potrzebne. Dzięki temu bywały dni, w których w górę szło 120 wylotów, co po przemnożeniu przez 18 skoczków daje ponad 2000 skoków dziennie. Jeśli przełożymy to na polskie realia, liczba wydaje się kosmiczna. Do tego trzeba dodać, że Amerykanie nie tylko potrafią dużo latać, ale także dobrze zarządzać ruchem lotniczym. Nie było podczas zawodów żadnych incydentów spowodowanych zbyt dużym natężeniem ruchu lotniczego.
Czego natomiast naszym zdaniem Amerykanom nie możemy zazdrościć, to jedzenie. Z utęsknieniem czekaliśmy, kiedy będziemy mogli wrócić do Polski, na śniadanie zjeść twaróg i świeże pieczywo. Tam trudno było o lekkie jedzenie. Nawet litrowe dietetyczne cole, podawane do posiłków, nie pomagały w lepszym trawieniu.
Teraz kilka słów o naszym starcie. Reprezentowaliśmy Polskę w konkurencji Canopy Formation 2-way sequential. Ponieważ nie jest to piłka nożna czy siatkówka, napiszę kilka słów, na czym ta konkurencja polega.
Drużyna składa się z 3 zawodników, dwóch wykonujących formacje oraz kamerzysty. Punkty zdobywa się za wykonanie jak największej liczby formacji w czasie 60 sekund. Formacja zaliczona jest wtedy, kiedy noga jednego zawodnika zahaczy odpowiednią linkę spadochronu drugiego zawodnika. Które to są „odpowiednie” linki, ustalane jest przez sędziów przed skokami. Każdy skok jest pod tym względem inny. Zadaniem kamerzysty jest natomiast latać na tyle blisko za pracującą dwójką, aby każde to zahaczenie było dobrze widoczne. Tu akurat nie mieliśmy problemu, nasz kamerzysta został uznany przez sędziów za najlepszego kamerzystę zawodów. Cała rywalizacja składa się z 8 skoków, po czym sumowane są punkty wszystkich kolejek i na tej podstawie wyłaniani są zwycięzcy.
W tym roku w zawodach Canopy Formation 2-way sequential wzięło udział 17 drużyn. Byli wśród nich zawodowcy jak i drużyny amatorskie, za jaką my się uważamy. Nie przeszkadza to jednak ciekawej rywalizacji. Przy tylu zespołach zawsze znajdą się drużyny, które mają podobne warunki trenowania do nas i z którymi możemy konkurować. Najciekawszą walkę stoczyliśmy z Niemcami. Z kolejki na kolejkę wymienialiśmy się prowadzeniem. Raz oni prowadzili o 2 punkty, raz my. Mimo przyjaznej atmosfery i życzenia sobie powodzenia przed każdą kolejką, jasne było, że i my, i oni chcemy tą małą rywalizację wygrać. Ostatecznie los zadecydował, że wszyscy byli jednakowo zadowoleni, lub nie, bo zawody skończyliśmy ex-aequo na 11. miejscu. Żegnając się, zapowiedzieliśmy, że na Mistrzostwach Europy w 2017 roku będą musieli się już bardziej postarać, żeby nam dorównać 🙂 Poza tym rywalizacja na Mistrzostwach Świata to nie tylko rywalizacja z przeciwnikami. To także wyścig o nasz personalnie najlepszy wynik oraz satysfakcję z ciągłego rozwoju. Na tym polu można powiedzieć poszło nam znacznie lepiej. Ustanowiliśmy nowy rekord Polski, który wynosi obecnie 13 punktów, a także poprawiliśmy naszą najlepszą średnią z całych zawodów. Jak mawiał Adam Małysz, oddawaliśmy równe skoki i to cieszyło 🙂
Mistrzostwa wygrała natomiast drużyna francuska. Co ciekawe, była to jedyna kobieca drużyna w rywalizacji, nie licząc drużyn mieszanych. Choć siła w Canopy Formation jest ważna, wszyscy chylili czoła przed techniką dziewczyn, bo niewątpliwie to ona zadecydowała o ich sukcesie.
Podsumowując, jesteśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu. Zobaczyliśmy nowe miejsca, poznaliśmy nowych ludzi, spotkaliśmy się ze starymi znajomymi, a to wszystko robiąc to, co tak bardzo lubimy, czyli formacje na otwartych czaszach.
Dziękujemy Aeroklubowi Warszawskiemu za wsparcie finansowe naszej inicjatywy.