15 kwietnia 2023r. wybraliśmy się na „kAWkę” do Mielca, gdzie swoją siedzibę ma Fundacja Biało-Czerwone Skrzydła. Jej założyciele, czyli Piotr Maciejewski i Jakub Kubicki wraz z resztą ekipy, jak piszą na stronie „odbudowują i utrzymują w stanie lotnym statki powietrzne konstruowane i budowane po II WŚ w Polsce. Jej znakiem rozpoznawczym są latające egzemplarze kultowego samolotu szkolno-bojowego TS-11 Iskra, pasażerski AN2, aeroklubowy PZL 101 Gawron, a wkrótce samolot zaawansowanego szkolenia pilotów wojskowych w latach 60-70-80 tych – TS-8 Bies.”
Co do tytułowej „kAWki” jest to cykl jednodniowych wypadów samolotowych w różne regiony Polski, której celem jest integracja członków zarówno wewnątrz Aeroklubu, jak i z innymi organizacjami lotniczymi.
Wracając do tematu – 15 kwietnia na 8:40 zaplanowany był briefing przed startem. Planowany był lot w 5 samolotów, łącznie 12 osób. Pomysłodawcą wylotu był nasz zaprzyjaźniony fotograf Daniel Puciłowski. W programie oczywiście kawka, pogaduchy z chłopakami z Fundacji oraz zwiedzanie hangaru, ale gwoździem programu miało być oglądanie treningu Iskier, a także obecność na płycie podczas przygotowania i odpalania silników.
O 7:00 zadzwonił budzik, wyjrzałam przez okno – chmury na ziemi, leje. Pierwsza myśl – nie ma szans na ten wylot. Mimo wszystko pojechałam na lotnisko, gdzie, ku mojemu zaskoczeniu, frekwencja była stuprocentowa. Przygotowaliśmy samoloty, sprawdziliśmy pogodę na trasie i czekaliśmy aż chmury podniosą się na bezpieczną wysokość. Tak też się stało i, z małym opóźnieniem, po 10:00 wystartowaliśmy z Babic. Po dwóch godzinach spokojnego lotu zameldowaliśmy się na lotnisku w Mielcu i zakołowaliśmy pod hangar Fundacji. Iskry już na nas czekały, a piloci szykowali się do lotu. Piotrek i Kuba przywitali nas i zaprosili na kawę – w końcu to aeroklubowy wypad na kawkę!
Około 13:00 piloci byli gotowi do startu – wyszliśmy więc przed hangar, żeby z bliska podziwiać odpalanie silnika w Iskrze. Dostaliśmy specjalne wyciszające słuchawki, bo hałas w trakcie jest konkretny. Przypominam – samolot, o którym mowa to TS-11 „Iskra”, czyli pierwsza polska konstrukcja lotnicza napędzana silnikiem odrzutowym. Maszyna do 2016 roku pozostawała (po modernizacjach) podstawową maszyną szkolno-bojową w lotnictwie polskim.
W ciągu kolejnych dwóch godzin kilkukrotnie oglądaliśmy z bliska odpalanie silnika, a także trening Iskier w powietrzu – zarówno w pojedynkę, jak i w formacji dwóch samolotów. Śmiało mogę powiedzieć, że na wszystkich zrobiło to niesamowite wrażenie. Każdy z nas mógł posiedzieć chwilę w kabinie i z bliska podziwiać przyrządy. W międzyczasie zamówiliśmy pizzę, dużo rozmawialiśmy, wymienialiśmy się doświadczeniami – a to wszystko w otoczeniu „Iskier” i niesamowicie doświadczonych pilotów. Ok. 20:00 wróciliśmy do domu, na Babice – uśmiechnięci i spełnieni. Dzień pełen latania, rozmów o lataniu, oglądaniu latania… o takie dni nam chodzi! To jest właśnie esencja Aeroklubu – żeby tworzyć i rozwijać lotniczą społeczność!
Agnieszka Kowalik
fot. Daniel Puciłowski, Agnieszka Kowalik